wtorek, 11 kwietnia 2017

Mobilizacja

Nadchodzi szczególny moment. Jutro zaczynam nową pracę. Bardzo poważną. Z umową. Na razie na okres próbny. Czyli dalsza moja kariera zależy od tego, jak będę się sprawował przez najbliższe trzy miesiące.
Stresuję się. Odczuwam niepokój. Niepewność. To normalne, w końcu mam do czynienia z sytuacją przełomową. Z novum. Z czymś, co jest dla mnie istotne, do czego podchodzę bardzo serio, ponieważ sporo od tego zależy, choćby moja sytuacja finansowa.
Neutralizuję lęk zdefiniowaniem go. Czego się boję? Że źle wypadnę, że coś pójdzie nie tak, że czegoś nie zrozumiem, że się ośmieszę, że się rozchoruję i będę potrzebował iść na chorobowe. Raczej nie obawiam się tego, że sobie nie poradzę. To praca nawet poniżej moich możliwości.
Co może stać się w najgorszym wypadku? Zwolnią mnie. Jutro, za tydzień, za miesiąc lub po prostu nie przedłużą ze mną umowy po trzech miesiącach. Co wtedy? Świat się nie zawali. Znajdę sobie inną pracę, choćby tymczasową, która pozwoli mi związać koniec z końcem.
Dzięki takiemu podejściu presja staje się mniejsza. Skoncentruję się na tu i teraz. Po prostu tam pojadę i zareaguję adekwatnie do sytuacji, będę działał celowo, wykonam zadania, które zlecą mi przełożeni, najlepiej jak umiem. Będę uprzejmy, staranny i skupiony.
Wystarczy, że przetrwam jutro. Kolejne dni będą już łatwiejsze. Oswoję się. Nowa praca przestanie być nowa. Zaaklimatyzuję się i wdrożę w odpowiedni rytm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz